Ponieważ Irlandia jest otoczona wybrzeżem, nie jest zaskoczeniem, że wędkowanie w morzu jest popularne wśród pstrągów; łosoś; rekin błękitny atlantycki; a ostatnio ceniony atlantycki tuńczyk błękitnopłetwy, który powraca po latach spadku populacji z powodu przełowienia.
Podczas gdy każde z irlandzkich wybrzeży jest atrakcyjne dla wędkarzy z różnych powodów, północno-zachodnie wybrzeże w pobliżu Donegal i Killybegs oferuje wędkarzom wyjątkową okazję do połowu atlantyckiego tuńczyka błękitnopłetwego. Urokiem tuńczyka błękitnopłetwego, największego tuńczyka na świecie, jest jego reputacja, która upokarza nawet najbardziej doświadczonego wędkarza ze względu na swój rozmiar, siłę i szybkość.
Irlandia ma pilotażowy program znakowania w celu monitorowania powracających populacji, dający wędkarzom szansę na złapanie i zobaczenie z bliska tego niesamowitego gatunku.
Środki ograniczające połowy tuńczyka błękitnopłetwego ustanowione przez Międzynarodową Komisję Ochrony Tuńczyka Atlantyckiego (ICCAT) zezwala niewielkiej liczbie kapitanów w Irlandii na połów, znakowanie i wypuszczanie ryb, zbierając ważne dane w procesie, który jest poddawany ponownej ocenie każdego roku.
Okno migracji tuńczyka błękitnopłetwego u wybrzeży Irlandii zwykle trwa od końca lipca do listopada, przy czym od sierpnia do października to miesiące szczytowe na podstawie wcześniejszych danych ze znakowania. Większe ryby na ogół przybywają jako pierwsze w mniejszych ilościach i rosną w miarę otwierania się okna migracji. Prawdopodobnie będziesz szukać dobrego miejsca na nocleg, jedzenia i miejsc do odwiedzenia.
W poszukiwaniu migrującego tuńczyka błękitnopłetwego
W poszukiwaniu dodatkowych informacji o tych pełnych wdzięku władcach oceanów, wysiłkach na rzecz ochrony ich populacji oraz mocy, którą wykorzystują, wyruszyłem na zachodnie wybrzeże Irlandii, aby dowiedzieć się, co sprawia, że tuńczyk błękitnopłetwy wyróżnia się w świecie wędkarzy.
Dołączam do kilku wędkarzy i razem z Declanem McGettiganem i jego ojcem Michaelem z Killybegs Fishing Trips z Killybegs w Irlandii przez cztery spędź kilka dni na morzu na początku sierpnia, aby szukać pierwszego migrującego tuńczyka błękitnopłetwego.
Niezależnie od twojego doświadczenia wędkarskiego i przygotowania psychicznego, łowienie behemota błękitnopłetwego to doświadczenie wędkarskie, do którego nic nie jest w stanie Cię przygotować. dla.
"Rozmiar, moc i walka są wielką atrakcją dla wędkarzy” – mówi McGettigan. „To pozycja na liście życzeń, która zapewnia tak dużo adrenaliny”.
Tuńczyk błękitnopłetwy to jeden z najszybszych, największych i najpotężniejszych gatunków morskich. To ukradkowy wędrowiec po oceanie, podróżujący z prędkością do 40 mil na godzinę z siłą i siłą napędzanego maszyną statku ważącego do 1500 funtów. Przypływają na irlandzkie wody przybrzeżne, aby się pożywić.
Zarezerwowanie kilkudniowego połowu morskiego daje mi najlepszą okazję do złowienia ryby, gdy liczba migracji jest mniejsza z przodu. Jest to zalecane o każdej porze roku, biorąc pod uwagę nieprzewidywalność pogody na wybrzeżu, która może łatwo odwołać dzień czarteru.
Nasz pierwszy dzień na Atlantyku wita nas pochmurną, deszczową pogodą i niektórymi przyzwoite fale morskie, gdy wyruszamy z Killybegs. Razem z moimi kumplami wędkarzami odliczaliśmy godziny w podekscytowaniu, porównując oczekiwania na podstawie tego, co słyszeliśmy i czego szukaliśmy na temat błękitnopłetwego.
Sprzęt
Oczekiwania te są szybko podważane przez sam rozmiar sprzętu na pokładzie statku rybackiego Fiona Tee. Sprzęt używany do połowu i znakowania tuńczyka błękitnopłetwego musi spełniać określone przepisy wymagane przez Irlandzkie rybołówstwo śródlądowe.
Kilka 130-funtowych wędek i kołowrotki Penn International są umieszczone z tyłu łodzi. Szczęka mi opada, gdy widzę, że sam kołowrotek miał prawie obwód mojego uda. Wędki są wyposażone w 130-funtowe linki główne i 600-funtowe przypony, które wspierają kolorowe zwiastuny kałamarnic na wieszakach, które trollują za łodzią. Dwie linki są umieszczone na wysięgnikach, a środkowy pręt jest umieszczony bezpośrednio przy rufie.
Podczas 17-milowej podróży do naszego pierwszego miejsca przypominam sobie, dlaczego wędkarstwo w Irlandii jest tak magiczne nie tylko dla gatunków w wodach.
Pocieszający zielony odcień trawy kontrastuje z łupkowym kamieniem wzdłuż poszarpanych klifów na wybrzeżu. Płetwal karłowaty w oddali z wdziękiem pojawia się tuż nad falami oceanu. Mewy i burzyki tańczą nad łodzią, szybując na skrzydle.
Pojawia się płetwa samogłów, wzbudzając naszą ciekawość na temat niezwykłej i jaskrawo ubarwionej ryby w kształcie dysku pod powierzchnią. Strąki delfinów otaczają obie burty łodzi, a więcej z nich wybija się na powierzchnię w oddali, wykonując akrobatyczne koziołki i nurkowania zygzakiem i zygzakiem, witając nas na najbardziej spektakularnym placu zabaw natury.
Aby wejść w niezakłócony spokój oceaniczny świat otoczony tylko wodą już jest satysfakcjonujący, a reszty niespodzianek natury jeszcze nie doświadczyliśmy. Tak szybko, jak życie morskie przybywa, by potwierdzić naszą obecność, nagle znika i pojawia się bezruch.
Wypełniając czas rozmową, McGettigan wyjaśnia więcej na temat programu znakowania tuńczyka błękitnopłetwego, mówiąc mi, że żaden z jego połowów w poprzednim roku nie został oznakowany, co oznacza, że każdego roku populacja błękitnopłetwego powracającego do wód Atlantyku rośnie. Sprawdzam mały znacznik przypominający strzałkę, który służy do śledzenia. Jest wkładany do płetwy grzbietowej ryby i służy do zbierania danych, które są łączone z pomiarami fizycznymi dokonywanymi, gdy ryba znajduje się obok łodzi.
Strąki tuńczyka błękitnopłetwego mogą mieć różną wielkość i chociaż liczba tagów rośnie, trudno określić, czy jest to spowodowane większymi strąkami, czy większą ich liczbą.
W połowie rozmowy, około dwóch godzin trollingu, w powietrzu zmienia się pewna energia, która przykuwa uwagę nas wszystkich – rodzaj mogłeś fizycznie odczuć. Najpierw delfiny wracają wokół łodzi, potem zauważamy zbliżające się mewy, by przyjrzeć się naszym zwiastunom, a dziesiątki z nich roją się wokół kuli przynęty znajdującej się tuż przy dziobie. Dzika przyroda pojawia się nagle w zaaranżowany sposób z niezwykłą energią, która wydaje się niezwykła. McGettigan wyjaśnia, że to dobre znaki.
„Większość czarterów ma na pokładzie najnowocześniejszą technologię i sprzęt, ale najlepszym sposobem na znalezienie ryb są latające ptaki i karmiące się delfiny” — powiedział McGettigan.
Uderzenie tuńczyka błękitnopłetwego
Wszyscy mogliśmy wyczuć dziwną ewolucję atmosfery, jak niespokojne zwierzęta wykrywające trzęsienie ziemi, zanim ono nastąpi. Na co reagują zwierzęta? Co oni wiedzą? Czym jest ta siła energii, która rejestruje się jak fala uderzeniowa wzdłuż pokładu łodzi?
Właśnie wtedy w środkową linię uderza agresywne uderzenie potężnego tuńczyka. Bez przerwy ryba wrzeszczy z haczykiem i liną, torpedując od łodzi, gdy nasz niepokój związany z budową przeradza się w czysty chaos.
"Tuńczyk!" krzyczy McGettigan tonem alarmowym, jakby ktoś krzyczał „pożar” w płonącym budynku. To była moja kwestia.
Ryba bezlitośnie oddala się od łodzi, jakby to był wypożyczony samochód zjeżdżający ze zbocza klifu. Ulewny deszcz i kołysząca się łódź wystawiają na próbę nasz refleks. Po raz pierwszy w życiu wędkarza jestem w szoku; przytłoczony; i przez chwilę sparaliżowany zdumiewającym poziomem, na jakim dzieją się rzeczy, zanim nawet dosięgnę wędki. Czas wydaje się jednocześnie zatrzymany i przyspieszony.
Zanim jest czas na przetworzenie chwili, McGettigan zawija mnie w uprząż bojową, podczas gdy pozostali dwaj wędkarze nawijają dodatkowe linki.
Wskakuję na metalowe krzesło bojowe, które jest przykręcone do podłogi łodzi. Moja uprząż bojowa jest wpięta z jednej strony w metalowe krzesło bez oparcia, az drugiej w kołowrotek. W tej chwili ryba, wędka, kołowrotek, ja i krzesło to jedno – dzieląc siłę walki, którą fizycznie czuję całym ciałem.
„Vroom, vroom, vroom” 130-funtowej żyłki zrywa się z kołowrotka z prędkością samochodu.
Noszę wytrzymałą rękawicę, aby chronić lewą rękę przed tarciem żyletki rozwijanej żyłki i pomoc w ostatecznym ręcznym zwijaniu żyłki, co jest metodą fizycznego wciągania jej podczas zwijania. Ale na początku szanse na to są niewielkie.
Od pierwszego obrotu kołowrotka czuję brutalną siłę ogromnego 630-funtowego tuńczyka błękitnopłetwego na koniec mojej kolejki. Moje podniecenie i nerwy ścierają się, upokarzając moje postanowienie i uświadamiając mi, że nie mogę się równać z jego bezlitosną siłą. Jego moc dowodzi mi, dlaczego tuńczyk błękitnopłetwy jest czołowym drapieżnikiem Atlantyku i podziwianym gatunkiem światowej klasy rybołówstwa oceanicznego.
"Wow!" – mówi McGettigan, wpatrując się w żyłkę na moim kołowrotku, która znika mu przed oczami. „Nigdy nie widziałem, żeby tak dużo żyłki biegło tak szybko”.
Pół mili żyłki zniknęło w ciągu kilku sekund podczas pierwszego biegu. Nie ma innego wyjścia, jak pozwolić, by to trwało, dopóki nie będę miał okazji, by się zatoczyć. Ręce ślizgające się po wędce od nieustannego deszczu i pochylenia łodzi zwiększają wyzwanie.
Każdy mięsień mojego ciała kieruje energię do prawej ręki, desperacko popychając uchwyt kołowrotka. Nie chce się obrócić – siła skierowana przeciwko niemu jest po prostu zbyt duża. Używam całego ciała, ciągnąc się z powrotem do pozycji poziomej, a następnie pochylając się do przodu i zataczając się z dowolną liczbą obrotów, jakie mogę uzyskać. Moja energia jest pozbawiona, a z każdym wytchnieniem ryba ponownie odzyskuje dominację.
Nie ma innego wyjścia, jak tylko poprosić o pomoc wszystkich na pokładzie, zamieniając się turami podczas holu dwiema rękami i siłę całego ciała, dołączając do rytmu, gdy kołyszę całym ciałem do tyłu i do przodu.
„Wróć i ruszaj!” Krzyczę do każdej osoby, która mi pomaga, starając się przebić przez hałas deszczu i zamieszania.
Musimy zdobyć trochę ziemi na tę rybę, inaczej ryzykujemy jej utratą sprzęt w holu ze względu na jego ciągłe brania. Wiemy, że to potwór, który natychmiast podnosi stawkę.
Odciągam uprząż, a ryba rzuca się do przodu, ciągnąc linkę i wędkę bez większego wysiłku. Siła jego siły ściska moją uprząż wokół żeber z niewyobrażalną siłą. Pamiętam, jak zastanawiałem się, czy można złamać żebro od ściskającego nacisku.